Na codzień pracuję z rozstaniami: rozwodami lub rozpadem związków partnerskich. Zwykle mówi się o skutkach takich zdarzeń. Oczyma adwokata m.in. o kwestii władzy rodzicielskiej nad małoletnimi dziećmi, kontaktach z nimi. Ale również o alimentach na dziecko lub na małżonka. Po rozwodzie – pojawia się kwestia podziału majątku wspólnego, a po rozpadzie związku niesformalizowanego – wzajemnych rozliczeń. Oczyma psychologa mówi się o pracy, jaką trzeba/ chce się podjąć, aby przepracować rozstanie. Pisałam już na moich blogu wiele artykułów na temat rozwodu (m.in. https://adwokat-ruszkiewicz.pl/rozwod-od-czego-zaczac/). Ale czy zastanawialiście się jednak kiedyś nad tym: Dlaczego się rozstajemy? Czy da się to jakoś uogólnić? A tym samym zapobiec? Czy związki, małżeństwa, mają w ogóle szanse przetrwać? O tym w dzisiejszym wpisie.
Zacznijmy od filmu …
Inspiracją dla dzisiejszego wpisu jest polski film pt. Rozwodnicy (dostępny na https://www.netflix.com). Nie zamierzam oceniać go pod kątem jakości fabuły, narracji, sposobu kreowania bohaterów, wkładu pracy, etc. Tym bowiem zajmują się krytycy filmowi. Ja nie mam do tego kompetencji. Nie będę też odwoływać się do clou problemu, z jakim zmagają się główni bohaterowie. Mianowicie- do ich prób uzyskania orzeczenia nieważności małżeństwa na gruncie prawa kanonicznego. Tu również brak mi gruntownej wiedzy co do przebiegu tego procesu. Tym bowiem zajmują się adwokaci kościelni. Mogę (i chcę) podzielić się z Wami swoją opinią. Film bardzo mi się podobał, a główni bohaterowie odegrali cudownie swoją rolę. Piszę o “Rozwodnikach” dlatego, że w około 1:13 h filmu, wzburzony Wojciech Mecwaldowski, odgrywający pierwszoplanową rolę Jacka (owego małżonka, ubiegającego się o stwierdzenie nieważności małżeństwa), ze swoją byłą już od wielu, wielu lat, żoną Małgosią (Magdalena Popławska), wybucha i mówi coś bardzo ważnego … Dlaczego się rozstajemy?
Dlaczego się rozstajemy?
Przed III instancją, w towarzystwie duchownych różnej rangi, próbując uargumentować wniosek, łapiąc się wszystkiego, w tym argumentacji o nietrzeźwości w chwili składania przysięgi, padają słowa prosto z serca. “Ja miałem 20 lat i byłem młody i głupi. A wy wszyscy i moi rodzice kazaliście nam iść do ołtarza, brać ślub i przysięgać sobie coś do końca życia. Przecież to jest chore. Bądźmy szczerzy. Gdybym ja był pijany proszę księdza, to ja bym rano wytrzeźwiał. A tak potrzebowałem 7 lat, żeby od niej odejść. 7 lat, żeby zrozumieć, że ta cudowna kobieta potrzebuje kogoś innego niż ja. Kogoś kto o nią zadba, kto będzie dla niej dobry, kto po prostu będzie. Bo ja nie byłem. I przepraszam Cię za to bardzo. My mieliśmy 20 lat. 20 lat. Ja byłem niedojrzały. Czy teraz jestem dojrzały? Nie wiem, ale wiem, ze chce wziąć ślub kościelny z kobietą która kocham (…)”. Dodam, że chwili zawierania małżeństwa, filmowa Małgosia była z filmowym Jackiem w ciąży.
Po co o tym mowię?
Słowa wypowiedziane przez filmowego Jacka były bardzo przejmujące, ale i trafne. Dlaczego się rozstajemy? Najczęściej jako przyczyny rozpadu związku, małżeństwa, podaje się : zdrady, uzależnienia, przemoc. W rozwodach “ugodowych” jest to często: niezgodność charakterów, brak miłości, wypalenie wspólnym życiem, etc. Nie jest to żadna tajemna wiedza, bo nawet w Rocznikach Demograficznych dostępnych na stronie https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/roczniki-statystyczne/roczniki-statystyczne/rocznik-demograficzny-2023,3,17.html można poczytać, jakie są najczęstsze przyczyny rozwodów. Ciekawe spojrzenie na to rzuca jednak nauka (psychologia, socjologia). Nie jestem w stanie wyczerpać w niniejszym wpisie tego tematu, ale chcę podzielić się z Wami choć kilkoma naukowymi refleksjami na temat tego, dlaczego związki się rozpadają …
Dlaczego się rozstajemy? Czy Jacek miał rację?
Odnośnie wieku, badania empiryczne wskazują na to, że im wcześniej zawierane są małżeństwa, tym bardziej prawdopodobne jest, że związek się rozpadnie. Wiek ma znaczenie, gdyż z nim wiąże się uczuciowa i intelektualna dojrzałość do podjęcia obowiązków małżeńskich, konstruktywnego rozwiązywania problemów. Zwraca się również uwagę na to, że często z młodym wiekiem małżonków wiąże się przymus zawarcia małżeństwa z uwagi na np. ciąże, a także nie zakończony proces rozwoju osobowościowego. Przymus oznacza brak swobody podjęcia autonomicznej decyzji. A to nigdy nie wróży nic dobrego. Zwłaszcza, gdy z biegiem lat, a także z biegiem kształtowania się osobowości, ujawniają się trudne do przezwyciężenia różnice i drogi się rozchodzą. Zajrzycie do Rocznika Demograficznego, a zobaczycie, że rzeczywiście najwięcej rozwodów orzeka się wśród małżonków, którzy w młodym wieku zawierali małżeństwo …
Co jeszcze nie sprzyja trwałości związku?
Dlaczego się rozstajemy? Czy jeszcze jakieś czynniki mocno rzucają się w oczy? Oprócz młodych ludzi, rozwodzą się też często małżeństwa z 30-letnim i większym stażem. Często jest to efektem “wyfrunięcia” dzieci z domu, tzw. syndrom pustego gniazda. Może się okazać, że poza dziećmi, na których do tej pory skupiała się cała uwaga małżonków, nic innego ich już nie łączy. Istotne są też cechy osobowości, ich podobieństwo w związku. Badania wskazują, że neurotyczność (łatwość pojawiania się lęku, smutku, złości, poczucia winy, etc.), może powodować trudności w budowaniu porozumienia. Dlaczego? Może ona sprawiać trudności adaptacyjne, zmniejszać elastyczność. Silne, negatywne reagowanie może obniżać jakość małżeństwa. Podobieństwa czy różnice? Badania wskazują na to, że największe zadowolenie ze związku deklarują partnerzy, którzy dobrali się na zasadzie podobieństw. Rozstaniu sprzyjają też różnice na tle religijnym, co często pomijane jest w momencie zawierania związku.
Podsumowanie
Zdaję sobie sprawę z tego, że moje wpisy nie napawają optymizmem. Czy związek ma szanse na przetrwanie? Nie wiem. Czy rozstanie jest trudne? Tak- jest porównywane w naukach społecznych do śmierci bliskiej osoby. Czy jest to do przejścia? Tego jestem pewna- tak. I jeszcze jednego jestem pewna- trzeba o tym mówić, trzeba wspierać osoby borykające się z trudnościami w relacjach, aby wiedziały, że nie są same. Nie mogę nawet wyobrazić sobie tego, że kiedyś ciąża bez ślubu była przyczyną zawarcia (wymuszonego) małżeństwa, a następnie – rozwód przyczyną do wstydu. Na szczęście czasy się zmieniają, a moja Kancelaria stoi otworem dla wszystkich, którzy podjęli tą trudną, ale odważną decyzję, że czas zawalczyć o swoje szczęście!