Miłość na sali sądowej
Miłość na sali sądowej

Dzień 14 lutego znany jest chyba najbardziej z tego, że swoje święto obchodzą zakochani. Jest to zatem “święto miłości”. Co o miłości może powiedzieć adwokat? A zwłaszcza adwokat “rozwodowy”? Całkiem sporo, jeśli jest też psychologiem. Na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się, że na tym blogu poczytać można tylko o rozwodach, rozstaniach, konfliktach, kryzysach i procesach sądowych. I rzeczywiście – tym zajmuję się na codzień. Jednak dziś chciałabym opowiedzieć Wam trochę o miłości. A raczej o tym, dlaczego między innymi, moim zdaniem, dochodzi do rozwodów. Mój dłuższy artykuł na ten temat, opublikowany w naukowym czasopiśmie, możecie poczytać tutaj: https://pressto.amu.edu.pl/index.php/cis/article/view/28365/25580 . Zachęcam do kliknięcia, albowiem ramy posta na blogu nie pozwalają na podzielenie się wszystkimi ciekawostkami. Ponadto, w artykule znajduje się wykres, który doskonale obrazuje treść dzisiejszego wpisu.

Miłość na sali sądowej – dlaczego się rozwodzimy?

Teorii na ten temat jest wiele. Mówi się o przesłankach rozwodu, a więc czynnikach, które zwiększają jego prawdopodobieństwo, jak m.in. zbyt młody wiek zawarcia związku małżeńskiego, małżeństwa wymuszone; o czynnikach rozwodu, takich jak na przykład: urbanizacja, aktywizacja zawodowa kobiet oraz o przyczynach rozwodu: niewierność, alkoholizm, niezgodność charakterów, etc. Nie bez znaczenia pozostają też cechy osobowościowe, które mogą sprzyjać rozstaniu. Uwaga- istotna naukowa ciekawostka jest taka, że lepiej dogadują się ze sobą osoby dobrane na zasadzie podobieństw, a nie przeciwieństw. A mówi się, że “podobieństwa się przyciągają” … Owszem, jednak jest to ekscytujące tymczasowo. Na dłuższą metę rozbieżności mogą powodować trudności.

Co na to dane statystyczne?

Z przedstawionych przez Główny Urząd Statystyczny raportów wynika, że w 2019 r. najczęstszymi przyczynami rozkładu pożycia małżeńskiego były: niedochowanie wierności małżeńskiej, nadużywanie alkoholu, naganny stosunek do członków rodziny, trudności mieszkaniowe, nieporozumienia na tle finansowym, niezgodność charakterów, niedobór seksualny, dłuższa nieobecność, różnice światopoglądowe. Podobne zeznania słyszę najczęściej na sali sądowej. Niektórzy podają też, że “wygasło uczucie”, “przestali się kochać”, “nie kochają już małżonka”. Częstym powodem rozstań jest również stosowanie przemocy psychicznej, inne niż alkohol uzależnienia, etc.

A co według mnie jest (także) powodem rozstań?

Przekonanie, że miłość to stan. Tymczasem według mnie (w świetle wiedzy naukowej), miłość to proces.  Brak świadomości jednostek decydujących się na stworzenie i podtrzymanie związku miłosnego co do tego, z czego składa się miłość i jakie procesy w niej zachodzą, powoduje, że miłość kończy się na sali sądowej. Zmiana podejścia do miłości i rozpoczęcie postrzegania jej jako procesu, a nie jako stanu, spowodowałoby spadek liczby rozwodów, a przynajmniej zwiększyłoby poziom satysfakcji, zadowolenia z małżeństwa.

Co składa się na MIŁOŚĆ?

W świetle jednej z najpopularniejszych teorii, miłość składa się z 3 czynników: intymności, namiętności i zaangażowania (zwanego też w literaturze zobowiązaniem). Intymność to m.in. wzajemne zrozumienie, bliskość (duchowa). To dzielenie się przeżyciami, szacunek do drugiej osoby, troska o nią, przeżywanie szczęścia z i w obecności partnera. Dynamika tego elementu jest łagodna, a obejrzeć ją można na wykresie znajdującym się w pełnej treści artykułu. Namiętność to konglomerat silnych uczuć.  Zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Składa się na nią: pożądanie, radość, zachwyt. Ale także ból, tęsknota, zazdrość. Jest ekscytująca, “filmowa”. Dynamika namiętności jest bardzo intensywna. Intensywnie wzrasta, ale też intensywnie spada. Zawsze. I to zawsze do zera. Zaangażowanie wiąże się z podtrzymywaniem, utrzymaniem relacji. Element ten trwa zwykle do końca związku. A jakie są etapy związku? Jest ich kilka i ponownie zachęcam do sięgnięcia do pełnej treści artykułu. Najbardziej satysfakcjonujący jest związek kompletny, a więc ten, w którym istnieją wszystkie 3 składniki miłości.

Miłość na sali sądowej- koniec namiętności = rozwód?

Z danych statystycznych wynika, że największa liczba rozwodów w 2019 r. dotyczyła małżeństw, w których okres trwania małżeństwa wynosił 5–9 lat (14 466 małżeństw, co stanowi ponad 20% wszystkich rozwodów). Zestawiając te statystyki z teorią naukową, można stwierdzić, że największa liczba rozwodów obejmuje małżeństwa, w których zaczyna opadać poziom namiętności albo namiętność całkowicie i nieodwracalnie wygasła. A więc ten najbardziej ekscytujący i dynamiczny składnik miłości.  To nie oznacza jednak wcale, że kończy się miłość. Ona po prostu zmienia swój skład. Jednak dla wielu z nas oznacza to nic innego, jak słynne “coś się wypaliło”. Owszem, bo musiało. Taka jest prawidłowość. W każdym związku. Nie da się inaczej. Nadal jednak pozostaje intymność i zaangażowanie, które również są składnikami miłości.

Refleksja końcowa

Pojawia się jednak pytanie, czy godzimy się z tym i nadal dbamy o związek. Czy też poszukujemy nowych źródeł namiętności i ekscytujących przeżyć, które się z nią wiążą. Podjęciu tej decyzji mogą sprzyjać także inne, towarzyszące okoliczności, charakterystyczne dla konkretnej relacji. Z przeprowadzonych rozważań wynika jednak generalnie, że przy odrobinie wysiłku i posiadaniu wiedzy na temat miłości i rozwoju związku miłosnego oraz przy kierowaniu się tą wiedzą w codzienności można by uratować niejeden związek przed rozpadem.  Mimo swojej pełnej gotowości do wspierania Was w procesach rozwodowych, dziś życzę wszystkim mądrej miłości!
Adwokat Marta Ruszkiewicz

Adwokat Marta Ruszkiewicz

Adwokat i psycholog. Specjalistka z zakresu prawa rodzinnego.
Jeśli potrzebujesz pomocy prawnej - skontaktuj się ze mną

+48 785 532 885

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Powiązane artykuły

Kontakt
Copyrights 2020 © Adwokat Marta Ruszkiewicz l Strona wykonana przez Marketing Prawników
POLITYKA PRYWATNOŚCI

Szanowni Klienci

Uprzejmie informuję, że niniejsza strona należy do adwokat
Marty Ruszkiewicz, która prowadzi indywidualną Kancelarię Adwokacką
w Poznaniu przy ul. Gołębiej 3/4 i nie ma nic wspólnego z działalnością prowadzoną przez adwokata Piotra Ruszkiewicza.